Jak na razie znam Seth'a jedynie z widzenia. Airborne opowiadała mi o nim, z resztą jak o innych członkach, lecz ta wiedza jest raczej uboga w szczegóły. Wiem w końcu tylko tyle, ile można zauważyć na pierwszy rzut oka - Jest to ogier średniego wzrostu, pozbawiony skrzydeł czy rogu więc z grupy tych pozornie zwyczajnych, nie używa bądź w ogóle nie ma mocy... Air powiedziała mi, że trafną tezą jest ta druga, współczuję mu z tego powodu, choć on raczej nie odczuwa nazbyt mocno braku magicznych zdolności... w końcu jeśli nigdy się czegoś nie miało, to nie będzie tego brak. Ale zmuszony jest patrzeć, jak inni wykorzystują swoje moce w życiu codziennym, to boli. Delikatnie i powoli dźga w samopoczucie, ale jednak. Mimo to jednak zdaje się tym ani trochę nie wzruszony... skoro z takim entuzjazmem przywitał mnie, zlatującą z wysokości - czego on zapewne nigdy nie doświadczy.
- Pewnie. - Powiedziałam w końcu, a bynajmniej w moim mniemaniu "w końcu". W rzeczywistości odpowiedziałam Sethowi prawie od razu, bo czemu miałabym czekać, skoro decyzję podjęłam w błyskawicznym tempie?
Tak więc po delikatnym skinieniem głowy ogiera, ruszyliśmy wolnym krokiem przed siebie, choć zdawało mi się iż co chwilę ogier starał się przyśpieszyć kroku... nie udawało mu się to, głównie przez to, że ja nie miałam w tej chwili nastroju na wyścigi.
- Więc... - zaczęłam, lecz najwyraźniej nieświadomy tego faktu, Seth mi przerwał.
<Seth'cie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.