Był ciepły, słoneczny dzień. Na niebie widziałem nieliczne, białe chmurki, nie zwiastujące deszczu. Ptaki śpiewały, siedząc wysoko na gałęziach. Słuchałem tego wszystkiego i chłonąłem piękno natury. Było wspaniale. Spokojnie.
Moje kopyta rytmicznie uderzały o ziemię, kiedy kłusowałem leśną ścieżką. Zmierzałem w stronę jaskini alf, Airbone Magic i Tartara z pewną sprawą. Miałem także nadzieję, że nie będzie tam ogiera, szczerze mówiąc, przerażał mnie.
Uśmiechnąłem się do siebie chcąc przestać myśleć o problemach. Po co miały zakłócać mi taką wspaniałą chwilę?
- Seeeeeeeeth! - 'ciszę' przerwał krzyk mojego smoka. - Seeeeth, gdzie jesteś?
Nic nie odpowiedziałem, wiedziałem, że Shadow już wie, że tu jestem. Zaraz przyleci i zatrzyma się tuż przede mną, machając skrzydłami i wywołując duży wiatr. Miałem tylko jedno pytanie, czemu mnie nawołuje, jaki ma problem?
Jak do tej pory widziałem dwa smoki. Shadow'a, smoka cienia, który był kompletnym beztalenciem i nie władał żadną magią, i Casadę, smoczycę klaczy alfa. Bardzo się różniły.
Jak pomyślałem, tak się stało. Po chwili podleciał do mnie Shady, z wymalowaną na pysku miaszanką zdziwienia i smutku.
- Seth, pomóż mi! Ja nie wiem co zrobiłem! - krzyknął, był wyraźnie przerażony. Nigdy nie widziałem go w takim stanie. Zrobiłem pytającą miną, a smok jedynie nalegał. - Chodź, szybko!
Odwrócił się i powoli odleciał, prowadząc. Dorównywałem mu biegnąc, ale to tylko dlatego, że się nie starał. Gdyby nie ja, już dawno byłby na miejscu.
Dotarliśmy na niedużą zarośniętą polankę. Trawa była wysoka, najwyższe źdźbła smerały mnie po brzuchu. Kołysały się delikatnie w rytm wiatru. Było tu ładnie, nie powiem, ale po co miałem tu przyjść?
- A więc o co ci cho... - zacząłem, ale sam sobie potem odpowiedziałem, widząc w trawie ciemny kształt. Był to... koń. Kiedy przysunąłem się bliżej, rozpoznałem Shadoe po jej zakrzywionym rogu i pierzastych skrzydłach, a także długim ogonie. Jedyna różnica to była maść - Shadoe była kasztanowata, leżący tu koń czarny.
- O boże... - powiedziałem, a potem odwróciłem się do smoka. - Ty to zrobiłeś?
Miałem mieszane uczucia. Z jednej strony Shadow był moim przyjacielem, z drugiej Shadoe była moją znajomą.
- Ale ja niechcący... - wyrzucił z siebie smok. Zawisł tuż nade mną, również patrząc na klacz. Oparł łapę o mój kark, a wtedy poczułem nieprzyjemne mrowienie. Odwróciłem głowę, zobaczyłem czerń rozchodzącą się po mojej sierści.
- Shadow... - zdążyłem wydusić.
***
Obudziłem się dysząc. Była ciemna, spokojna noc, a ja leżałem w swojej jaskini. Postanowiłem iść na spacer się przejść i ochłonąć, zanim z powrotem spróbuję zasnąć. Podciągnąłem się na nogi i wyszedłem z jaskini, wsłuchując się w stukot swoich kopyt o kamień. Było cicho.
Zdążyłem przejść kilka metrów, a zobaczyłem na niebie ciemny kształt. Cofnąłem się o kilka kroków, bacznie obserwując. Pegaz wylądował koło mnie, najwyraźniej też ciekawy, kto spaceruje o tej porze. Wtedy rozpoznałem Shadoe.
- Shadoe! - zawołałem. Już myślałem, że to jakiś nieznajomy. Potem, niewiele myśląc wypaliłem - Śniłaś mi się!
Moje kopyta rytmicznie uderzały o ziemię, kiedy kłusowałem leśną ścieżką. Zmierzałem w stronę jaskini alf, Airbone Magic i Tartara z pewną sprawą. Miałem także nadzieję, że nie będzie tam ogiera, szczerze mówiąc, przerażał mnie.
Uśmiechnąłem się do siebie chcąc przestać myśleć o problemach. Po co miały zakłócać mi taką wspaniałą chwilę?
- Seeeeeeeeth! - 'ciszę' przerwał krzyk mojego smoka. - Seeeeth, gdzie jesteś?
Nic nie odpowiedziałem, wiedziałem, że Shadow już wie, że tu jestem. Zaraz przyleci i zatrzyma się tuż przede mną, machając skrzydłami i wywołując duży wiatr. Miałem tylko jedno pytanie, czemu mnie nawołuje, jaki ma problem?
Jak do tej pory widziałem dwa smoki. Shadow'a, smoka cienia, który był kompletnym beztalenciem i nie władał żadną magią, i Casadę, smoczycę klaczy alfa. Bardzo się różniły.
Jak pomyślałem, tak się stało. Po chwili podleciał do mnie Shady, z wymalowaną na pysku miaszanką zdziwienia i smutku.
- Seth, pomóż mi! Ja nie wiem co zrobiłem! - krzyknął, był wyraźnie przerażony. Nigdy nie widziałem go w takim stanie. Zrobiłem pytającą miną, a smok jedynie nalegał. - Chodź, szybko!
Odwrócił się i powoli odleciał, prowadząc. Dorównywałem mu biegnąc, ale to tylko dlatego, że się nie starał. Gdyby nie ja, już dawno byłby na miejscu.
Dotarliśmy na niedużą zarośniętą polankę. Trawa była wysoka, najwyższe źdźbła smerały mnie po brzuchu. Kołysały się delikatnie w rytm wiatru. Było tu ładnie, nie powiem, ale po co miałem tu przyjść?
- A więc o co ci cho... - zacząłem, ale sam sobie potem odpowiedziałem, widząc w trawie ciemny kształt. Był to... koń. Kiedy przysunąłem się bliżej, rozpoznałem Shadoe po jej zakrzywionym rogu i pierzastych skrzydłach, a także długim ogonie. Jedyna różnica to była maść - Shadoe była kasztanowata, leżący tu koń czarny.
- O boże... - powiedziałem, a potem odwróciłem się do smoka. - Ty to zrobiłeś?
Miałem mieszane uczucia. Z jednej strony Shadow był moim przyjacielem, z drugiej Shadoe była moją znajomą.
- Ale ja niechcący... - wyrzucił z siebie smok. Zawisł tuż nade mną, również patrząc na klacz. Oparł łapę o mój kark, a wtedy poczułem nieprzyjemne mrowienie. Odwróciłem głowę, zobaczyłem czerń rozchodzącą się po mojej sierści.
- Shadow... - zdążyłem wydusić.
***
Obudziłem się dysząc. Była ciemna, spokojna noc, a ja leżałem w swojej jaskini. Postanowiłem iść na spacer się przejść i ochłonąć, zanim z powrotem spróbuję zasnąć. Podciągnąłem się na nogi i wyszedłem z jaskini, wsłuchując się w stukot swoich kopyt o kamień. Było cicho.
Zdążyłem przejść kilka metrów, a zobaczyłem na niebie ciemny kształt. Cofnąłem się o kilka kroków, bacznie obserwując. Pegaz wylądował koło mnie, najwyraźniej też ciekawy, kto spaceruje o tej porze. Wtedy rozpoznałem Shadoe.
- Shadoe! - zawołałem. Już myślałem, że to jakiś nieznajomy. Potem, niewiele myśląc wypaliłem - Śniłaś mi się!
Quest zaliczony!
Seth dostaje Złote Jabłko i 50 mm
< Shadoe? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.