Ekhem... Na przyszyły raz proszę przeczytać charakter konia, do którego piszecie opowiadanie. Żeby nie było tak jak teraz.
- Nie wiem. - jakbym miał jak, w tej chwili wzruszyłbym ramionami. Niestety jestem koniem i nie mam takiej możliwości. Nagle wpadł mi do głowy świetny pomysł... Zerknąłem na nową koleżankę, a na mój pysk wpłynął szeroki uśmiech. - A może ty znasz jakieś ciekawe miejsca?
Niby jestem deltą, osobą, która powinna być w stadzie poważana, szanowana. Powinienem świecić przykładem, znać dokładnie tereny, wszystkie niebezpieczeństwa, żeby przestrzegać innych przed udawaniem się w te "złe" miejsca, a jednak... Czy nie jest inaczej? Czy to nie inni muszą zatrzymywać mnie, żebym gdzieś tam przypadkiem nie spadł ze skały ganiając zdenerwowaną wiwernę?
- Jestem tu nowa. - odparła zwięźle. - Liczyłam na to, że ty coś wymyślisz.
Myślałem, że coś naglę się zmieniło i Cascada stała się poważna, ale nie, po chwili wybuchnęła śmiechem.
- Jestem deltą. - odparłem zażenowany. - Wiem, gdzie iść. - powiedziałem, przecząc swoim wcześniejszym myślom. Ale klacz ich nie słyszała... Mogłem to wykorzystać. - Lubisz ryzyko? - rzuciłem nagle, jakby od niechcenia po chwili ciszy.
Przewidywałem, co odpowie.
- W takim razie... - nie dałem jej odpowiedzieć. - Chodź.
< Cascada? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.