Wow, miałem ochotę powiedzieć, widząc pokaz umiejętności karego ogiera. Zdawałem sobie sprawę z tego, że ten krąg ognia to zaledwie malutka część mocy Tartara, jednak mój umysł po prostu nie mógł tego pojąć. Przecież chyba nikt nie może być tak potężny? Jednak zacząłem w to wątpić, widząc, co potrafią Airbone Magic, Tartar, Shadoe i kilka koni, które jeszcze nie do końca znam.
- Dzie... dziękuję. - wyjąkałem, zdawszy sobie sprawę z tego, że gdyby nie interwencja konia mógłbym być rozszarpany przez głodne wiwerny. Spojrzałem na Tartara, który górował nade mną wzrostem. Możliwe, że mi się przywidziało, ale możliwe, że delikatnie się uśmiechnął? Nie wiem. Może po prostu tak mnie onieśmielał wzrostem, mocami i w ogóle, całym sobą, że wyobrażałem sobie, że jest kimś okropnym. A przecież potrafił kochać... Wiedziałem, jakim uczuciem darzy Airbone Magic.
- Powinieneś mieć jakieś moce żeby się bronić, Seth. - odezwał się niespodziewanie koń.
- Ja? Przecież ja... - zacząłem, ale zdałem sobie sprawę z tego, że nie posiadam żadnej magicznej mocy i nie potrafię się bronić tak, jak inne, magiczne konie. Po prostu Bóg nie obdarzył mnie tak hojnie jak innych. Ja musiałem sobie dawać radę sam.
- Nie mam mocy, ale najwyraźniej tak musi być. - powiedziałem całkiem poważnie.
< Tartar? Przepraszam, że tak krótko ;/ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.